"Uczę się ciała na pamięć
i umiem. Widać dusza
jest jeszcze, która kłamie,
a we mnie śmierć porusza"
Stała na krawędzi, zastanawiając się nad sensem dalszego życia. Była szczęśliwa i jednocześnie zrozpaczona. Na jej ustach błąkał się uśmiech, jak i nikły grymas... Zdecydowała. Znaleźć się pragnęła w świecie lepszym. Mimo, iż zachowywała się podle. Nie brała z życia, a najlepsze zostawiała na koniec. Taka chwila właśnie nadeszła. Jeden krok dzielił ją od rozpostarcia skrzydeł, które poprowadzą ku górze...po chwili zamieniając się w pył. Rzeczywistość zepchnie drobne ciało na dno oceanu, zabierając z jego wnętrza jedynie małą cząstkę... Duszę.
Pozwoli odlecieć jej w samotności pośród niezliczonych łez, wylewających się z oczu bliskich. Ona też zapłacze. Spojrzy na nich prosząco, wręcz błagalnie. Aby ją opuścili. Aby pozwolili w pełni odejść dziewczynie, nie każąc nosić jej za sobą skrzywdzonych serc innych ludzi.
Tak te napisała. List, zawierający w sobie jedno zdanie...piórem o białym atramencie.