poniedziałek, 11 marca 2013

NatsuxErza "Zgniła jabłoń"



"Będziesz dziś żalem po dalekim śpiewie
po tej jasnej, po morzach, po niebieskim kraju.
Ten ptak za szybą, ptak na czarnym drzewie,
jak znak o śmierci na drzewie rodzaju."

  Nocne lampy oświetlały pustą, szarą drogę. Beznamiętnie szła przed siebie, pozwalając wiatru zabawić się jej szkarłatnymi włosami. Barwiły się one krwią i zazwyczaj przynosiły jedynie nieszczęście. Jednak pewnego razu to się zmieniło. Dzięki swym kosmykom otrzymała nazwisko, jakiego zapomnieć nie mogła już nigdy. I nie chciała. Tak samo, jak osoby, która je nadała. Spuściła głowę, a błyszczące łzy zleciały po jej bladych policzkach wraz ze wszystkimi odczuwanymi emocjami. Wraz z bólem powstałym głęboko w sercu, którego uleczyć się nie da. Marzyła o życiu innym niż dotychczas. Chciała poczuć się znów kimś wyjątkowym, pięknym. Kimś, bez kogo cudowne chwile stawałyby się monotonnym cierpieniem.
Gdzie był on, kiedy go tak bardzo potrzebowała? Ulotnił się z jej życia, karząc wciąż wspominać o sobie w snach. Zamknął za sobą drzwi, nie pozwalając uciec uczuciom kierowanym tylko do niego. Do nikogo innego. Zacisnęła pięści i powoli leciała w stronę brudnej ziemi, mając przymknięte powieki. Lecz i tak doskonale go widziała.


~*~

 Kolejna misja, dzięki której chociażby na chwilę zapominała o raniących wspomnieniach. Przybrała na twarz maskę obojętności, odpędzając od siebie jakiekolwiek uczucia. Powaga i spokój bijący od niej był wręcz przerażający. Wyskoczyła jako pierwsza z pociągu, kierując się do lasu. Pierwsza gwiazda rozbłysnęła na sklepieniu niebieskim, a tuż za nią pojawiały się kolejne, oświetlając czerwonowłosej drogę. Przecinała gałęzie, sprawiające jej przeszkodę w dostaniu się do celu. W pośpiechu nie zauważyła wyrastającej przed nią głębokiej dziury. Patrząc na nią wydawało się, jakby nie miała ona końca. Erza wpatrywała się w pochłaniającą ją powoli nicość, jednak nagle ktoś to uniemożliwił. Poczuła silny uścisk, ukazujący jej ponownie drogę i przyciągający do siebie coraz bliżej.
- Natsu - szepnęła, lecz przyjaciel wciąż milczał. Po prostu oplótł dziewczynę swymi silnymi ramionami, bojąc się, że zaraz będzie chciała się wyrwać i pójść dalej. Ale ona wciąż nieruchomo stała, skupiając się na oddechu chłopaka, na biciu jego serca. Mimowolnie się uśmiechnęła, ostrożnie go od siebie odsuwając. W jej głowie wciąż był niebieskowłosy i z pewnością wpatrywała się w smoczego zabójcę, jak w brata. Czuła się przy nim bezpiecznie, lecz nie dopuszczała do siebie myśli innych niż przyjaźń, braterska miłość.
 Kolejne minuty ciągłej drogi, aż wreszcie dotarcie do celu. Zacięta walka z potężnym rywalem i ujrzeniem twarzy porwanej.
- Nie - głos miała zachrypnięty, a z oczu poczęły cieknąć łzy. Nie kontrolowała wpływającego na jej twarz szoku i przerażenia. Zbyt tym pochłonięta, dopiero po chwili poczuła szkarłatną ciesz na brzuchu. Takiej barwy co mokre kosmyki przylegające ciała. Wydawało się, jakby i one spływały wraz z krwią po plecach, kapiąc ostatecznie na ziemię. Syknęła. Walczyła dalej, nie zwracając uwagi na nic. Starając się nie myśleć o czarnych jak smoła włosach i błękitnych, niczym niebo za dnia oczach. Tak podobnych do niego. 
- Aaaaa! - krzyknęła, posyłają wroga na pobliskie drzewa. 
- Ten cios był ostatnim - podpierała się na włóczni. Oddech powoli wracał do normy, a kaszląc wyrzuciła z siebie trochę krwi. Wygrała, jednak czego można się spodziewać po sławnej i potężnej Tytani? Nie uważała siebie za wzór dla innych. To, że była silna nie oznaczało, że wszystko przychodzi jej z łatwością. Wiele pragnęłaby zmienić, jak i z pewnością uniknąć tego spotkania. 
 Podniosła głowę, spoglądając na leżącą na ziemi, ledwo przytomną dziewczynę, której ciało zdobiły liczne rany i siniaki. Już kiedyś ją widziała, a wspomnienie przywołało ze sobą ból. Czy gotowa była bronić za cenę życia osoby, która zaprzepaściła jej przyszłość, szczęście? Najwyraźniej tak, pieczęć gildii wciąż przypominał o poświęceniu i walce o dobro innych. Nieważne ile wyrządzili oni im niegdyś krzywdy, nawet nieświadomej... Byli zabowiązani nieść pomoc i udowadniać, że pewność siebie i współpraca jako jedyne mogą doprowadzić do zwycięstwa. W końcu przyjaźń i miłość są najważniejsze.
 Pokręciła głową chcąc wyrzucić z siebie te nieszczęsne myśli, nawiązujące ciągle do jednej osoby, a dokładniej niebieskowłosego chłopaka. Podeszła do porwanej, po czym zerwała z siebie trochę materiału i oplotła nim jej krwawiące kolano. 
- Już wszystko dobrze - odgarnęła dziewczynie włosy z twarzy. Uratowała ją, narzeczoną Jellala. Jej ukochanego. 
- Erzaa! - wrzask Natsu wyrwał ją ze swych rozmyśleń. Wszystko działo się nadzwyczaj szybko. Zdołała ujrzeć jedynie biegnącą sylwetkę wcześniej pokonanego z mieczem, a po chwili zasłaniającego ją przyjaciela. 
- Pięść ognistego smoka - krzyknął, pokrywając swe ręce ogniem. Niestety dłoń chłopaka trafiła jedynie w powietrze. Przeciwnik zniknął, lecz szybko zmaterializował się tuż za Scarlet. Usłyszała jedynie przesączony jadem szept.
- Za późno - zamachnął się, chcą zadać ostateczny strzał, jednak Natsu okazał się szybszy. Nim ostrze przeszyło pierś dziewczyny, stanął przed nią broniąc jej własnym ciałem.
- Pięść ognistego smoka! - powtórzył, celując w mężczyznę i odrzucając go w tył. Sam po chwili upadł na ziemię. W okół niego zaczęła powstawać szkarłatna kałuża, a miecz dalej pozostawał wbity.
- Natsu... Natsuu!
Chwiejnie wstała, chcąc jak najszybciej znaleźć się przy przyjacielu. Wyjęła broń, starając się robić to delikatnie. Krwawienie nie ustawało, a jego twarz z każdą sekundą bladła. Łzy dziewczyny skapywały na poranione ciało Dragneela. 
- Dlaczego się poddajesz? Dlaczego z tym nie walczysz do cholery!
Przytuliła go do siebie, cały czas szlochając. Czuła, jak powoli robi się coraz zimniejszy, jednak nie mogła tego pojąć. Był przecież tak dobry, silny. Wielokrotnie miał więcej obrażeń i zawsze wychodził z nich cało. Co tym razem zawiniło?
- Hahahaha! - usłyszała czyjś szyderczy śmiech. Z mordem w oczach odwróciła się w stronę wroga, który bezczelnie się opierał się o drzewo, ledwo ustając na nogach. Długie, białe włosy zakrywały mu w połowie ciemną twarz, lecz bez problemu można było dostrzec ten pełen nienawiści i satysfakcji uśmiech.
- Ostrze, jakim dostał było nasączone trucizną. Wystarczy kilka minut, a twój przyjaciel pożegna się z tym światem - ponownie zarechotał, zakładając ręce za głowę. 
Ponownie skierowała wzrok na chłopaka. Tak ważną dla czerwonowłosej osobę, umierającą teraz powoli w jej ramionach. 
- Natsu, dlaczego nic nie mówisz - szepnęła, nie potrafiąc zatrzymać potoku łez. To było nie możliwe. Nie wierzyła w taki koniec. On nie mógł...
Ostrożnie położyła ciało chłopaka, po czym zaciskając pięści wstała. Wściekłość emanowała z niej na wszystkie możliwe strony. Wykonała podmianę i gwałtownie zaatakowała, nie zastanawiając się nad żadną strategią. Nie myśląc o niczym i tak nie była w stanie się opanować. Nad głową wroga widziała tylko jeden napis. Wyeliminuj.
- Ta gildia nie morduje. Ta gildia wybacza nawet najgorszym. - mówiąc zadawała kolejne ciosy Była zbyt szybka, przez co przeciwnik nie mógł nawet jej dostrzec. Uderzyła mocno w brzuch, a mężczyzna splunął krwią i upadł na kolana.
- Lecz zabijając jednego z naszych przyjaciół - uniosła wysoko miecz, który pobłyskiwał w blasku księżyca. - skazujesz się na wyrok śmierci! 
Nim zdążył unieść głowę z szeroko otwartymi ustami, zadano mu cios najmocniejszy. Przekraczający jakiekolwiek granice i tym samym przypieczętowujący jego koniec. Ostateczną porażkę.
Ogarniała go wszelaka ciemność, lecz ni tylko on to odczuwał. Również dzielna dziewczyna o włosach koloru krwi swych ofiar, leżąca z wyczerpania na miękkiej, zielonkawej trawie.

~*~

 Masa wspomnień kłębiła się w jej głowie, sprawiając niemiłosierny ból. Spojrzała przed siebie, spodziewając się jedynie zwykłej, mokrej od deszczu drogi. Otworzyła szerzej oczy, do których powoli zaczęły napływać łzy. Otóż widziała właśnie wydarzenie z przeszłości, dające tyle do zrozumienia. Wnoszące ostatecznie tak mało...
 - Erza - jęknął cicho różowowłosy, na co dziewczyna wysłała mu pytające spojrzenie.Podrapał się po głowie, a kąciki jego ust uniosły się znaczni wyżej. 
- Miażdżysz mi palce - szybko zelżyła uścisk dość mocno się rumieniąc. Wbija wzrok intensywnie w ziemię, w odpowiedzi słysząc jedynie perlisty śmiech chłopaka. On nie wiedział, nie rozumiał do końca uczuć. Ona również, zaślepiona kimś całkiem innym. Jabłko pełne miłości wreszcie dojrzało, jednak wolała jeszcze poczekać. Wierzyła wciąż w powrót osoby tak bardzo dla niej ważnej. Ponownie chciała ujrzeć przed sobą błękitne tęczówki, wpatrujące się wyłącznie w nią. Aby cały czas miały przed sobą czerwonowłosą i kochały ją najmocniej, tak jak nikogo. Kochały i nigdy nie przestawały...
W ten czas owoc zdążył zgnić, nadal zwisając bezwładnie z gałęzi. Nim zdążyła się nim nasycić, on już dawno obumarł, wraz ze wszystkim uczuciami. A miłość na dobre zanikła z uschniętego drzewka. Bo jej prawdziwy ukochany zginął za nią. Odniósł rany i odszedł, aby ona mogła przeżyć i wciąż dążyć ku fałszywym uczuciom.
- Natsu, głupku. W końcu zrozumiałam - jej głos z każdym kolejnym słowem się łamał. Nie mogła znieść tego, że odkryła to dopiero teraz. Wielką miłość, przez którą nie da rady pokochać już kogoś innego. Kiedyś też tak uważała, lecz tym razem nie mogła się mylić. To serce zdecydowało za nią.

 ~*~


Cóż, cieszę się, że wypadło akurat dodanie tego postu w poniedziałek. Będzie się zgadzać z mym rozkładem, o jakim pisałam w regulaminie. Odbiegając od tematu, chciałam was bardzo przeprosić. Wiem, że zamówienia są i obiecuję, że kolejne ukaże się wtedy, kiedy powinno. Mianowicie w czwartek.  Miałam spore problemy z komputerem i zastanawiałam się przez chwilę, czy nie dodać pierwszej pracy przez komórkę, lecz ostatecznie z tego pomysłu zrezygnowałam. Teraz korzystam z laptopa i jak na razie jest wszystko w porządku. Wybacz mi Madziu za długość, lecz nie miałam zbytnio pomysłu na tego one-shota. Stwierdziłam, że napiszę to, co pierwsze przyjdzie mi na myśl z tym paringiem i gatunkiem. Kolejny zapowiada się o wiele dłuższy, więc będziecie mieli więcej do czytania moich wypocinek. ^^
Jak łatwo można zauważyć, blog posiada nowy szablon, jaki został pobrany z pewnej szabloniarni. Link do niej znajduje się w obrazku po prawo. Czy przypadł on wam do gustu? 
Pozdrawiam serdecznie każdego ludka i zapraszam do wyrażania swojej opinii na temat powyższego opowiadania. Do napisania. :*

3 komentarze:

  1. No nie mogę O.o Aż mi się oczęta zeszkliły, kochana Ty moja :c Wiem, że chciałam dramat, ale teraz dramatom mówię już zdecydowanie nie, dlatego też wczoraj tego nie przeczytałam i dopiero dzisiaj wieczorkiem się za to wzięłam. Nie mogę marnować Twojej pracy, czyż nie? A dramatycznych sytuacji mam dość, przez wiadomo co =.= Katastrofa, powiadam... No dobra, teraz troszuczkę do opowiadanka, co nie Cleosiu? ^^

    Bardzo dramatyczne i baardzo ładnie napisane. Postarałaś się, a jak ^^ Uświadomienie sobie tego, kiedy już było za późno.. :c Nosz, Ty kochasz dramaturgię. Na początku baardzo skojarzyło mi się to z Twoim hm.. głównym opowiadaniem, ale już przestało. Tzn, jak się wczytywałam w treść. Po prostu początek jakoś mi się tak skojarzył.. uch, już mówię bez ładu i składu. A ja chciałam jeszcze dzisiaj esej napisać =.= Tia... gratulacje Madziu.

    Mniejsza... a więc:
    Kilknij w link xD
    http://oi46.tinypic.com/1491max.jpg


    Może jeszcze coś u Ciebie zamówię.. ^^
    Branoc :3
    Do zobaczenia.. kiedy wyzdrowieję .__.

    Madi :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie lubię tej parki akurat, no ale przeczytałam i ładne :3. Też chyba sobie coś zamówię ^^.
    Tymczasem zapraszam na http://zapomniany-swiat-wyobrazni.blogspot.com/.
    Jeśli chcesz, możesz zostać współautorem, których bardzo potrzebuje :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę mi się to podobało. Lubię pairingi NatsuxErza, ale chyba wolę NatsuxLucy. Ale naprawdę wspaniale, w niektórych momentach łezka kręci się w oku. Serce szybciej biło, kiedy czytałam jak Natsu umiera i bałam się że naprawdę umrze. Zapraszam również na mojego bloga o tematyce NaLu. Mam nadzieję że kiedyś napiszesz one-shot NatsuxLucy *__*
    Pozdrawiam NatsuSalamander

    OdpowiedzUsuń