sobota, 23 marca 2013

ElfmanxEvergreen "Martwy o ciepłym sercu"



"I ty, co obok czytasz śpiący,
przewracasz kartki tak powoli,
jak ciała, które huk gorący
w twych oczach salwą dzisiaj spalił.
A oni patrzą płonąc z wolna,
jakby cię z książki kart poznali.
I liczysz twarze, co się chwieją,
w twych dłoniach czas je na proch pali,
takie samotne jak chłód stali,
jak tu samotna jest nadzieja."

~ Psychiatryk dla byłych magów. Miejsce przeprowadzania eksperymentów na znalezionych ofiarach. Gdzie testowano zaklęcia, służące w przyszłości prawdziwym czarodziejom, wróżkom.
Dla osób, w których żyłach nie płynęła już magia. Dla tych, którzy stali się zwykłymi, nieudolnymi ludźmi. Dla mnie.

~ Piosenka "Hello" Evanescence ~

 - Boję się - cichy głosik małej dziewczynki rozbrzmiewał jak echo w mojej głowie. 
- Wrócę tutaj - tym razem dało się słyszeć kogoś innego. Chłopak...musiał być od niej starszy.
- Nie, n-nie zostawiaj - przed moimi oczami ukazał się obraz brązowowłosej ośmiolatki. Wyglądała na przerażoną, a po jej policzkach spływały gorzkie łzy. 
- To jedyne wyjście. Każdy mężczyzna by tak postąpił. - zaczął uciekać. Oddalał się co raz dalej od wystraszonego dziecka.
- Nie! - głośny pisk, spowodował, że zaczęłam powracać do rzeczywistości."To jedyne wyjście" wciąż słyszałam głos białowłosego, który do tego czasu nie dotrzymał swojej obietnicy. Westchnęła prawie niesłyszalnie, a lekko pobrudzone brązowe włosy opadły beztrosko na moją mizerną twarzyczkę. 
Nie potrafiłam zliczyć ile lat już minęło od owego spotkania. Nie umiałam wyobrazić sobie czystego, błękitnego nieba o puchatych chmurkach i rażącym w oczy słońcu. Z wielkim trudem usiadłam,...jak dawno nie stawałam na nogach. Czułam się jak małe, niewinne niemowlę, które chciałoby tak dużo, a nie potrafiło zrobić nawet pierwszego kroku. 
Spojrzałam na siebie z odrazą. Zbyt duża, szara i pognieciona koszula nocna sięgała mi za kolana. Poharatane stopy nie miały żadnego obuwia. Dlatego też po dotknięciu nimi zimnej podłogi, moje ciało przeszedł przyjemny dreszczyk.

 ~*~

Pokój w jakim przebywałam był mały i cały biały. Nie znajdowało się w nim nic poza niedużym, twardym łóżkiem i prawie niedostrzegalnym włącznikiem światła. Siedziałam tak wpatrując się w przeciwległą ścianę. Czułam jakby z czasem wszystko wokół mnie się zmniejszało.
Możliwe, że miałam halucynacje. Częste zawroty głowy i rozdwojenie jaźni nie świadczyły o niczym dobrym. Wręcz przeciwnie, to z ich powodu dni mojej obecności w tym miejscu zamieniały się powoli w miesiące, a następnie w lata. Nie mogłam się tego wyzbyć...nie umiałam. 

~*~

Nie minęło dużo czasu, a może i minęło.
Nie mogłam tego sprawdzić. Nie byłam w stanie.
Wtargnęli do mojego pokoiku, miejsca w którym samotnie wyczekiwałam tylko jednej osoby.
Nie, nie zjawiła się. Zamiast niej weszły do środka bezuczuciowe, zamaskowane postacie. Czarne peleryny powiewały za nimi, a maski jakie przyodziali miały smutny wyraz twarzy.
- Nie! - głośny pisk rozniósł się po całym ośrodku. Całym tym bezwartościowym, szalonym miejscu.
Poczułam mocny ból w skroniach, a obraz zaczął mi się powoli zamazywać. Jak zawsze. Nic nie mogłam zrobić, kiedy byłam nieprzytomna.
Zdarzało się to kilka razy dziennie. 

~*~

Siedziałam w ciszy, opierając się o zimną ścianę. Moja skóra była lodowata. W pełni pozbawiona płynącej pod nią niegdyś magii. Swoim kolorem przypominała szarą podłogę. Wielkie oczy, dawien pełne życia, radości i pewności siebie...teraz wpatrywały się nieprzytomnie w sufit. Nie wiedziałam już jakie emocje rządzą mym ciałem. Strach, smutek, ogromne cierpienie, rosnące z każdym kolejnym dniem. Każdą godziną, minutą. Chwilą.

"Dlaczego wciąż to robisz Evergreen?"

Leżałam na brudnej ziemi, wlepiając wzrok w marnie świecące światło. Tak, jak kiedyś wpatrywałam się w słońce. W czyste, błękitne niebo u boku młodego chłopca o białych kosmykach. Oczy miał czarne. Czarne jak smoła, otaczająca teraz powoli moje serce.

"Nie doznasz szczęścia w życiu. On już nie wróci"

Ubrana byłam w białą sukienkę. Na jej brzegach wydzierane kwaity o różnych barwach. 
Zerwał jedną stokrotkę, rosnącą niedaleko nad. 
Wplótł mi ją w kasztanowe włosy...

"Nie wróci"

Nazwał mnie aniołem. Ludzkim aniołem, którego obiecał strzec do końca życia. 
Już nie mężczyzną, jak mawiał wielokrotnie, odnosząc się do innych osób. Nie tym razem. 
Uśmiechnął się, zabierając tym samym moje serce. Zatrzymał je głęboko w sobie i już nie wypuścił. 
Słońce ogrzewało nasze rozpromienione twarze.

"Czego się spodziewałaś Evergreen?"

Głosy nie dawały mi spokoju. Kazały kroczyć dalej,
 a zarazem nie pozwalały zapomnieć o przeszłości. O nim, tylko i wyłącznie o nim. 
"Myślałam, że mnie pocałuje." Nie mogłam pozwolić mu uciec. Wiedziałam, że nie wróci. Wyczytałam to z jego oczu, z jego słów...byłam pewna, że kłamie. A jednak.
Uwierzyłam i wciąż na niego czekałam. Wyczekiwałam dnia, kiedy pojawi się nie tylko w mojej głowie, lecz i tutaj. Zabierze stąd. 
Będę widzieć łzy w jego czarnych oczach. Wysłucham przeprosin, płynących z tych niebiańskich ust, którymi nie dano mi się nigdy nacieszyć.

"A co jeśli zapomniał? Wtedy też będziesz go kochać?"

Minęło już zbyt wiele lat. Moje serce nadal było, nie pozwalając myśleć o czymkolwiek innym. Drapiąc palcami po chłodnej posadzce nie cierpiałam. Nie sprawiało mi to tyle bólu, co nadzieja, którą wciąż się karmiłam. 
Ujrzałam kobietę zmierzającą w moim kierunku. Nie poradzę sobie. Krzyk znów rozniesie się po całym ośrodku. Całym tym piekielnym budynku, do którego trafiali byli magowie. Ci, którzy utracili swą moc i stali się jedynie zwykłymi kukłami. 
Taki sam pisk wydobywający się z gardła tej samej osoby...z całkiem innego powodu.

~*~

9:32
Zlizywałam krew płynącą mi po nadgarstku. Była taka...inna. 
Niezastąpiona jakimkolwiek napojem. To ona w nas płynęła. W nas, w zwykłych ludziach. 
Pozwalała przeżyć na tym bezwartościowym świecie. Po chwili wgryzłam się w swoją rękę. Nie przejmowałam się tym, iż zrobię sobie krzywdę. Nie większy ból, jaki już odczuwałam.

9:35
Za kilka godzin zmierzę się z czymś cięższym. A raczej kimś. Postanowiono dać mi szansę porozumienia się z innym człowiekiem. Nie przez przemoc, tym razem inaczej. Normalniej.
Gdyby tylko wiedzieli, że to tylko pogorszy moją poharataną już na zbyt psychikę. Nie nie zrozumie. Nikt oprócz białowłosego młodzieńca, który nie wiadomo czy jeszcze żyje. 

"Nie wiadomo czy pamięta"

14:13
- Pacjentka, pokój trzynaście proszona o przeniesienie - usłyszawszy w swym umyśle słowa jednej z tutejszych pielęgniarek, przymknęłam lekko powieki. Ile bym dała, aby odebrać sobie w tej chwili życie. A jednak. Stałam wciąż ślepo wpatrzona w zabrudzoną, niegdyś białą ścianę. 
Słyszałam głosy kilku osób, które z czasem stawały się coraz głośniejsze. Odgłos otwieranych drzwi, a następnie dłoń pielęgniarki, ciążąca mi na ramieniu. Fałszywy uśmiech na ustach kobiety, skupiającej się na jednym zaklęciu. Nie pozwoliłam. Nie tym razem.
Wyrwałam się i warcząc, popchnęłam ją na pobliską ścianę, w którą wcześniej z wielkim zainteresowaniem się wpatrywałam. Usłyszałam alarm, jak zwykle zaraz pojawią się posiłki z pomocą swojej jasnowłosej koleżance.

14.23
Nie chciałam tam iść, nie chciałam opuszczać miejsca, gdzie czułam się na swój własny sposób bezpiecznie. Nie chciałam, jednak ich to nie obchodziło. Ja musiałam. To było najważniejsze, tylko to.

14:50
Leżąc przypięta białymi pasami, obserwowałam jak jeden z nich wbija mi się mocno w prawy nadgarstek. Posiniał znacznie, jakby odebrano mu dopływ krwi. W pewnym sensie właśnie tak było. Patrzyłam na swoją dłoń. Przez myśl mi przeszło, czy ona należała aby na pewno do mnie. Czy nie przypadkiem zapożyczona, od któregoś z tutejszych nieboszczyków?

15:01
Walczyłam z powiekami, chcąc pozostawić oczy otwarte. Nie pamiętam dnia, kiedy wyszłam z owego pokoiku. Napięłam wszystkie mięśnie, walcząc całym ciałem z ogarniającą mnie sennością. Jeśli teraz zasnę, mogę już się nie obudzić. Przynajmniej takie były moje obawy.
Widząc rażące światło, automatycznie zmrużyłam swoje oczy. Czyżby zdecydowali się mnie uwolnić? Tym samym skazując na pewną śmierć, pośród niezrozumiałych ludzi oraz w głębi tego cudacznego świata. Taki koniec bardziej mnie satysfakcjonował, niż dalsze przesiadywanie w zakładzie bądź czymkolwiek to było. Wiedziałam jedno, ludzi tu nie leczono w normalny sposób.
Ponownie poczułam na sobie nieprzyjemne ciepło. Kolejne zaklęcie. Już nie umiałam się bronić. Organizm zbyt osłabiony na następną dawkę magii. Tak bardzo mi już obcej, odległej. Nieznanej.
Obraz z łatwością się rozmazał, pozwalając przyćmić się tajemniczą, a zarazem wywołującą strach, lęk ciemnością.

22:42
W niewiarygodny sposób szybko mnie ocucili. Stało się to kilka godzin temu...
Do tego czasu zdążyłam stracić kontrolę nad moim ciałem, które od dłuższego siedzenia, całkowicie zdrętwiało. Krzyżując ręce na klatce piersiowej, przez chwilę słyszałam bicie serca nieznajomego. 
Zajmował on miejsce na przeciw mnie. Czarne okulary zakrywały połowę jego twarzy, nie wyrażającej żadnych uczuć. Włosy starannie przykryte pod kapeluszem, a w dłoni niezapalone cygaro.
Czułam, jak lustruje mnie wzrokiem. Każda część mojego ciała była dla niego czymś w rodzaju zagadki. Przydzielono mu proste zadanie.
Końcowym wynikiem powinna być moja odpowiedź.
Powinna, gdyż jeszcze jej nie udzieliłam i zapewne nigdy nie udzielę.

"Dlaczego wciąż to robisz Evergreen?"

"Dlaczego wciąż go kochasz?"

Był on moim ostatnim oddechem.
Ostatnią nadzieją.
Ostatnim wspomnieniem.
Labiryntem wielu uczuć.

- Elfman...
Zdobywcą mego serca.

"Dlatego wciąż na niego czekasz"

~*~

Kolejny one-shot zawitał na bloga. Dziś również ukarze się kolejny, którym będzie ponownie paring Graylu. Doprawdy mnie zadziwiacie ilością odwiedzin i komentarzami. Cieszę się bardzo, że moje prace wam się podobają. Staram się pisać jak najlepiej i pomysły w dobry sposób przekładać z głowy na papier. Powyższy one-shot dedykuję oczywiście zamawiającej go, czyli kochanej Hinaichigo. Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz, gdyż horroru w tym nie ma zbyt dużo. Wybacz, że wyszło, jak wyszło. Proszę, nie bij. D: *chowa się pod dywanem*
Pozdrawiam was wszystkie, moi drodzy i czekam na wasze opinie. :*

Edit: Kolejny one-shot ukarze się jutro! Ponownie mam problemy z internetem.

5 komentarzy:

  1. Ja... ja... ja...
    Happy: Zaczęła się jąkać przez Ciebie ~ !
    Bo nie wiem co mam powiedzieć. Na moment aż zatkało mi dech w piersiach. Po prosu cudo pod każdym względem! Nie spodziewałam się w żadnym wypadku, że wymyślisz coś takiego. Kocham to ~ !
    Uczucia tak cudownie opisane, przez cały czas czułam napięcie opisywane przez Ciebie i aż się rozczulałam, kiedy to Ever tak tęskniła za Elfmanem >.< Ja mam Cię bić? Niby za co kochanie? Po prostu dziękuję, że specjalnie dla mnie napisałaś tak cudownego one~shota *_*
    Happy: I coś ty mi z nią zrobiła? Teraz siedzi jak oniemiała i rozmyśla nad życiem i takimi duperelami.
    Cichooooo bo zapeszysz! Absolutnie uwielbiam ten paring w takim wykonaniu ;> Mogłabym tak jeszcze wymieniać i wymieniać ale niestety oczy same mi się już zamykają...
    Happy: To na co ty jeszcze czekasz? Marszy do wyra ~ !
    Nie! Piszę u siebie notkę a przy okazji nadrabiam rozdziały u moich innych miśków :D
    Buziaczki Słoneczko ;**
    Hinaichigo

    OdpowiedzUsuń
  2. hym.... Moim zdaniem bardzo ciekawe i nietypowe ^^ Wchodząc w zakładkę horror spodziewałam się czegoś innego, ale nie jestem zawiedziona ^^ Uwielbiam ten paring ! Szkoda Ever.... Niektóre momenty były naprawdę.... wręcz psychiczne xD Tekst trzyma w napięciu i łatwo się czyta ;) Scena gdzie Ever spija krew z nadgarstka O.O Chyba najbardziej mi się podobał ten moment ;) Naprawdę ciekawy ^^ Co prawda mnie nie nastraszył, ale kto wie ? Może za bardzo skupiłam się na tym że to Ever i Elfman xD Pisz dalej ! ^^ Szczerze to jestem ciekawa jaki napisała być kolejny horror ;) Kiedyś bankowo u ciebie zamówię ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię psychiatryk i wszystko co z nim związane!
    Musisz się czymś takim zająć, mówię ci!
    To było super!
    K: Popieram tą wyżej!
    L: Ale nie było Elfmana~~ I nie było nic z jego strony
    T: O to chodziło, kobieto! To było genialne!
    K: Szczególnie krew z nadgarstka *w*
    L: Ja tak nie rozmawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. O rany *-* Czytając te opisy, po prostu mnie zatkało. Wzruszyłam się, to było takie piękne... Jak Evergreen tęskniła za Elfmanem, jak była taka samotna, wystraszona, jak spijała krew... Wszystko wyszło ci genialnie! Potrafisz grać na czyichś uczuciach, kochana :D Zanim zaczęłam czytać miałam głupawkę, a teraz? Zastanawiam się nad życiem i ludzką psychiką ;_; Taki mam nastrój, że aż chyba jakiś wiersz napiszę xd Bo jeśli mam pisać wiersze, to tylko smutne, i tylko kiedy tkwię w melancholijnym nastroju, a w takowy właśnie mnie wprowadziłaś :D Dzięki, zadedykuję go tobie xd Ale, żebym się tu nie rozpisała o pierdołach:
    Kocham twoje one-shoty! ♥
    Tak w skrócie, żeby już nie przedłużać ;D No, to ja uciekam, a tobie radzę pisać, pisać i jeszcze raz pisać, szczególnie takie dramaty i horrory, bo masz do tego talent.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy raz w życiu, czytałam one-shot, który tak mocno targał moimi uczuciami. Po prostu genialny ! Cóż może też przez to,że pierwszy raz czytam coś o tej parce :) Bez wątpienia cieszę się,że trafiłam na ten blog. Po tym mogę stwierdzić,że piszesz tak,że przemawia to do mnie ^.^ A możesz mi wierzyć,mało komu się to udaje w 100% . Nawiązując jeszcze do one-shota to strasznie mi się podobało jak opisywałaś uczucia Evergreen z minuty na minute się strasznie w nią wczuwałam, a emocje jej były namacalne :) Kurcze nie wiem co jeszcze by tu napisać , więc po prostu idę czytać coś jeszcze, bo aż mną miota :D
    Życzę Ci też dużo weny kochana !
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń